Powiema tak. Film ten nie dotknął moich uczuć w taki sposób w jaki się tego spodziewałem. Relacje bohaterów są jakby niewyraźne. Ich zachowania jakby nienaturalne. Dziwnie się ten film ogląda, ale we mnie nie wzbudził szczególnych zachwytów, ani tym bardziej podziwu. Aktorsko także nie powalił. Holly Hunter miła dość trudne zadanie przekazania uczućbez słów, wyszło jej to bardzo dobrze, ale mnie jej bohaterka zwyczajnie denerwowała. Sam Neil jest jak ciepłe kluchy, a Harvey Keitel sztywny i ciągle jakby zły. Ani to piękna i poruszająca historia, ani melodramat pełną gębą.
Film o innym stopniu wrażliwości... nie moim.
każdy ma prawo do własnej opinii i odczuc, ot co. możnaby polemizowac, ale podoba mi się, że krytyka została uzasadniona i jest pozbawiona zwykle ostrych i całkowicie bezsensownych opinii typu "gniot" czy "film dla idiotów". pozdrawiam!